niedziela, 22 czerwca 2014

Powitanie

Już dawno zamierzałam założyć bloga aby móc dzielić się swoją "rurkomanią" ale nie wiedziałam jak się za to zabrać. Wyplataniem koszyków zaraziła mnie moja koleżanka Karolinka na imprezie andrzejkowej w 2013 r i od tamtej pory zaczęła się moja przygoda z papierową wikliną :) Mój pierwszy koszyk - koślawy koszyk - stoi w szafeczce łazienkowej na uboczu ale zawsze do niego wracam z sentymentem i uśmiechem na twarzy gdyż mimo swej "nieurody" jest moim pierwszym koszykiem. Patrząc na niego widzę też jak się rozwijam i każdy nowy twór, każdy nowa plecionka wychodzi mi coraz lepiej. Uwielbiam wyplatać kosze, koszyki - jest to wspaniałe zajęcie samo w sobie a poza tym niesie ze sobą wiele korzyści - satysfakcję z pracy a także z końcowego efektu oraz to, że przywracam nowe drugie życie niepotrzebnym już starym gazetom, ulotkom i innym kawałkom niepotrzebnego papieru czyli makulaturze. Radość jest niesamowita! Plecionki w postaci prezentów dla innych również przynoszą radość nie tylko mnie ale również innym osobom. Jest to też dla mnie swego rodzaju terapia gdyż takie wyplatanie jest relaksujące a więc same korzyści! :) A więc postanowiłam dać ujrzeć światła dziennego moim plecionkom. Jeśli tu jesteś - mam nadzieję, że miło spędziłaś/eś ten czas.

Moje pierwsze koszyczki, podkładki - polakierowane lakierobejcą. 
Jestem jednak zwolenniczką plecionek w stanie surowym tylko polakierowanych lakierem bezbarwnym.

Z tych plecionek został mi tylko jeden koszyczek - reszta pojechała aż do Kanady. :)




1 komentarz:

  1. Tak te koszyczki i podstawki sa,az w Kanadzie:) i bardzo mi sluza w zyciu codziennym , dziekuje:)

    OdpowiedzUsuń